Już dziś gorąco zapraszamy na premierę "Mistrza i Małgorzaty" w reżyserii Marka Kasprzyka do teatru ARTKOMBINAT Scena Monopolis w Łodzi! Bilety do nabycia na: tej stronie. To wydarzenie już się odbyło Sprawdź podobne. Na koncercie wystąpią: Różni Aktorzy. O artyście
W pierwszym numerze tegorocznego „Przeglądu” polecamy świetny tekst o tłumaczach i tłumaczeniu pióra Bożeny Witowicz z Instytutu Lingwistyki Stosowanej UW: Narzan, zubrik i pepegi. Co wyczytali tłumacze w najnowszych przekładach Mistrza i Małgorzaty. „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa cieszy się w naszym kraju nieustającą poczytnością i nieodmiennie zwycięża w plebiscytach na ulubiony utwór literacki. Nic dziwnego – mówi o wielkiej miłości, ponadczasowych wartościach i odwiecznej walce dobra ze złem. To książka z rodzaju tych, które czyta się jednym tchem, a potem niejednokrotnie do nich powraca, by przy kolejnej lekturze odkryć coś nowego. Rzadko jednak czytelnicy zdają sobie sprawę, że jedną z tajemnic sukcesu takich książek stanowi przekład. Zazwyczaj nie zwracają nawet uwagi na to, czyje tłumaczenie trzymają w ręku, rzadziej porównują tłumaczenia, jeśli jest ich kilka, a jeszcze rzadziej sięgają po oryginał, by porównać go z przekładem. Tymczasem przekład ma niebagatelny wpływ na odbiór: zły może zgubić dzieło wybitne, świetny – przeciętną książkę wynieść na szczyt. O tym, jak doniosły bywa wkład tłumacza w kształt dzieła i jak duże mogą być różnice między poszczególnymi tłumaczeniami, niech świadczy właśnie „Mistrz i Małgorzata”. Przykład wybrany nie bez powodu, gdyż niedawno otrzymaliśmy niemal jednocześnie trzy nowe przekłady. W 2016 r. minęła 50. rocznica pierwszego, mocno zresztą okrojonego przez radziecką cenzurę, wydania tego dzieła w miesięczniku literackim „Moskwa”, a jubileusz zainspirował nowe już pokolenia polskich tłumaczy. Warto przypomnieć, że do niedawna istniały w Polsce dwa przekłady: pierwszy, Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego z 1969 r., który uchodzi za „kanoniczny”, oraz drugi – Andrzeja Drawicza z 1990 r. Trzy nowe tłumaczenia przygotowali: Krzysztof Tur (Michał Bułgakow, „Mistrz i Małgorzata. Czarny Mag”, Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2016), Grzegorz Przebinda z rodziną (Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata,” Znak, Kraków 2016) oraz Jan Cichocki (Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”, Bellona, Warszawa 2017). Wszyscy są tłumaczami, literaturoznawcami, a także uznanymi bułhakoznawcami z niebagatelnym dorobkiem naukowym. Tłumaczenie jest jak żona… Jeśli piękne, to niekoniecznie wierne, jeśli wierne, to niekoniecznie piękne. Tyle stare powiedzenie, a co mówią realia? Podobnie jak każda lektura przekład jest najpierw i przede wszystkim interpretacją. Każdy czytelnik inaczej rozumie tekst, a im bardziej jest on złożony, tym więcej może mieć odczytań. W „Mistrzu i Małgorzacie” jeden dostrzeże głównie wątek miłosny, drugi porewolucyjne realia radzieckie, a trzeci środowisko artystyczne. Każda lektura jest odczytaniem przefiltrowanym przez indywidualną wrażliwość czytelnika, to każdorazowe kreowanie tekstu na nowo. Tłumacz na początku też jest zwykłym czytelnikiem, dopiero potem czytelnikiem szczególnym. Mając do czynienia z oryginałem, najpierw go interpretuje, a następnie stara się swoje rozumienie tekstu oddać w języku przekładu. Problem polega na tym, że czytelnik raczej się spodziewa, że tłumacz wiernie odda oryginał, że będzie przekaźnikiem intencji autora. Jednak ostatecznie zawsze otrzymujemy tekst przeniknięty osobowością tłumacza. Tłumacz tworzy dla czytelnika tekst na nowo, twórczo rozwija sensy, język i rytm dzieła, przy jednoczesnej trosce o zachowanie bliskości z oryginałem, w tym językiem autora. Ale wszelkich wyborów dokonuje sam, kierując się swoją wiedzą, umiejętnościami i własnym rozumieniem tekstu. I tak tłumaczenie nigdy nie bywa raz na zawsze skończone. Stąd się biorą nierzadko wielokrotne próby przekładu tych samych dzieł i tak różne ich wyniki. Czasem efekt końcowy jest odmienny nie z powodu indywidualności tłumaczy, ale dlatego, że każdy z nich przekładał inny tekst. Jak to możliwe? Powieść „Mistrz i Małgorzata” ma dramatyczne i zawikłane losy, podobnie jak sam autor. Bułhakow zaczął pracować nad nią ok. 1928 r., ale zmarł w 1940 r., nie ukończywszy jej. Pozostawił jednak wytyczne swojej trzeciej żonie, Helenie, która stała się opiekunką i wydawczynią spuścizny męża. W ciągu tych 12 lat rękopis został spalony przez samego autora (ale „rękopisy nie płoną”!), był po wielokroć poprawiany. W toku pracy powstały wersje do tego stopnia rozbieżne, że obecnie badacze wyróżniają ich sześć. W zależności od tego, którą wersję tłumacz wybrał jako podstawę tłumaczenia – a panuje tu pełna dowolność – tak różne mogą być przekłady. Polskie bazują na czterech spośród sześciu wersji oryginału. Jeśli je porównać – choć to na ogół zajęcie dla specjalistów i/lub pasjonatów – zauważymy, że istnieją między nimi ogromne różnice, począwszy od warstwy fabularnej, na pojedynczych zdaniach i słowach skończywszy. Zagubione w tłumaczeniu, odnalezione w przekładzie Przystępując do przekładu, tłumacz musi podjąć niezliczone decyzje. Czy nazwy geograficzne spolszczać czy oddać w zapisie fonetycznym? Nazwiska znaczące tłumaczyć czy nie? Jak oddać zjawiska obcej kultury nieistniejące w języku przekładu – bo cóż to takiego zubrik? Z tych właśnie mikrowyborów powstają makroróżnice. W trzech najnowszych przekładach powieści różnice zaczynają się już od nazwiska autora. Krzysztof Tur postanowił przywrócić rosyjską wersję, Bułgakow, co jest zgodne z zasadami rosyjskiej fonetyki, choć idzie wbrew przyjętej w Polsce – i przez pozostałych tłumaczy – zukrainizowanej pisowni. Wpływ na to miał fakt, że pisarz urodził się w Kijowie, ale był rdzennym Rosjaninem. Tur także jako jedyny zdecydował się spolszczyć jego imię jako Michał, podobnie jak mówimy o Włodzimierzu Majakowskim, a nie Władimirze. Już w samej powieści tłumacze decydowali się raz pozostawić fonetyczne Patriarsze Prudy, innym razem oddać to miejsce jako Patriarsze Stawy, raz łagier na Wyspach Sołowieckich przedstawiany jest jako Sołowki, innym razem – Sołówki. U Tura jest Marek Szczurobójca (oryg. Mark Krysoboj), u Przebindy zaś Marek, zwany Szczurojadem, które to określenie tłumacz wybrał, jak wyjaśnia, w nawiązaniu do spotykanego w rosyjskim folklorze miejskim słowa krysojed. Obuwie z płótna na gumowej podeszwie, które w powieści nosił Iwan Bezdomny, oddane zostało przez Cichockiego jako czarne pepegi, co pochodzi od skrótu PPG – Polski Przemysł Gumowy. Teraz rzadko już się słyszy to słowo i zazwyczaj wybierane są – co też uczynili pozostali tłumacze – czarne tenisówki. Pepegi zdają się tutaj o tyle mniej adekwatne, że akcja powieści rozgrywa się w latach 30. w Moskwie, co nie wiąże się ani z Polską, ani z jej przemysłem. Z drugiej strony pepegi istniały u nas już w okresie międzywojennym, można zatem przyjąć, że tłumacz zastosował pojęcie odpowiednie do realiów oryginału. Przedstawione odmienności pozwalają dostrzec niuanse słownictwa, jednak nie do końca możemy dzięki nim uzmysłowić sobie różnice w skali całego tekstu. Przyjrzyjmy się więc tym zagadnieniom szerzej na cytatach zaczerpniętych z pięciu przekładów. Oto scena pojawienia się w powieści Wolanda: „I wtedy upalne powietrze zgęstniało przed nim, i utkał się z tego powietrza przezroczysty obywatel o przedziwnej powierzchowności. Na maleńkiej główce dżokejka, zaś kraciasta marynareczka kusa i także z powietrza (…). Obywatel miał jakiś sążeń wzrostu, ale w ramionach był wąski, niewiarygodnie chudy, a fizjonomię, proszę zauważyć, miał szyderczą” (Tur). „W tej samej chwili tuż przed nim rozpalone powietrze zgęstniało i utkał się z niego przezroczysty obywatel o przedziwnym wyglądzie. Na malutkiej główce dżokejka, do tego powiewna kusa marynareczka w kratkę (…). Wzrostu jegomość miał z sążeń, ale był wąski w barach, chudy niezmiernie, a fizjonomia, proszę zauważyć, była szydercza” (Cichocki). „W tym momencie upalne powietrze przed Berliozem zgęstniało i uformowało się na kształt przezroczystego obywatela przedziwnej powierzchowności. Dżokejka na malutkiej główce; kusa, kraciasta, wiatrem podszyta marynarczyna (…). Obywatel był wysoki jak tyka, ale wąski w barach, strasznie chudy i z szyderczą – zwracam uwagę – fizjonomią” (Drawicz). „Wtedy gorące powietrze przed nim zgęstniało i utkała się z tego powietrza przezroczysta postać jakiegoś przedziwnego osobnika. Na maleńkiej główce dżokejka, do tego kusa kraciasta marynarka, też jakby z powietrza (…). Typ nieprzeciętnie wysoki, ale coś wąski w ramionach, niezmiernie wychudzony, a do tego, proszę zauważyć, co za szydercza mina!” (Przebinda). „I wtedy skwarne powietrze zgęstniało przed Berliozem i wysnuł się z owego powietrza przezroczysty, nad wyraz przedziwny obywatel. Malutka główka, dżokejka, kusa kraciasta marynareczka utkana z powietrza (…). Miał ze dwa metry wzrostu, ale w ramionach wąski był i chudy niepomiernie, a fizys, proszę zauważyć, miał szyderczą” (Lewandowska, Dąbrowski). Niby to samo, a jakże różne! Zwróćmy uwagę chociażby na kwestię wzrostu osobnika, bo jest to także przykład różnic kulturowych. Tłumacze, dokonując takiego, a nie innego wyboru, musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, co odbiorca docelowy (Polak) o kulturze wyjściowej (rosyjskiej) może wiedzieć, a czego nie wie. Pozostawiając w przekładzie sążeń, tłumacze zapewne zakładali, że przeciętny czytelnik wie, jaką jest on miarą, gdyż z samego kontekstu nie można wywnioskować, czy to dużo, czy mało (przykł. 1 i 2). Inną możliwością jest przekład przybliżony, który już nam sugeruje wielkość, ale nadal nie wiemy, ile konkretnie postać miała wzrostu („wysoki jak tyka”, przykł. 3; „typ nieprzeciętnie wysoki”, przykł. 4). Wreszcie mamy konkretny wymiar: „miał ze dwa metry wzrostu” (przykł. 5). Tak, sążeń ma nieco ponad 2 m długości. Przy okazji te rozwiązania translatorskie obrazują różne strategie przekładu: sążeń to przykład tzw. egzotyzacji, czyli podkreślenia różnic kulturowych, lokalnego rosyjskiego kolorytu. „Wysoki jak tyka” i „dwa metry wzrostu” są zaś udomowieniem – zatarciem odrębności kultury oryginalnej na rzecz maksymalnego ułatwienia polskiemu czytelnikowi zrozumienia tekstu. Albo inny przykład. Co jest bardziej adekwatne: „kuchnia-laboratorium” (Tur), „fabryka-kuchnia” (Przebinda) czy „fabryka jedzenia” (Cichocki)? Jakimi drogami mogły iść myśli i skojarzenia tłumaczy? I czy taki niuans ma jakiekolwiek znaczenie dla czytelnika? Ma znaczenie dla zrozumienia głębi utworu, ale pozostaje właściwie bez znaczenia, jeśli wystarczy nam wiedza, że chodzi po prostu o kuchnię. Dociekliwym jednak można przybliżyć różnice, a istotną rolę odgrywa tu kontekst epoki. Bułhakow, jak już wiemy, zaczął pisać powieść w roku 1928. Całe lata 20. stały w Rosji pod znakiem odrzucenia wszystkiego, co stare, carskie, przedrewolucyjne, i eksperymentowania na skalę społeczną. Te eksperymenty dotyczyły idei życia kolektywnego (i architektury) czy emancypacji i roli kobiet, które zamiast gospodyniami domowymi miały się stać robotnicami. Państwo zaś miało przejąć niezbędne role poprzez stworzenie sieci publicznych zakładów opieki nad dziećmi, takich jak żłobki i przedszkola, oraz instytucji zbiorowego żywienia: jadłodajni i stołówek. Były to też czasy biedy, niedoborów żywności i poszukiwań produktów zastępczych. Taka kuchnia-laboratorium to pomieszczenie eksperymentalne, w którym stwarzano nowe, pełnowartościowe potrawy z surowców dotąd niejadalnych. Fabryka zaś to maszynowa produkcja masowa, taśmowa, ujednolicona, a fabryka-kuchnia to miejsce, z którego wychodzą takież potrawy: mało wyszukane i mało różnorodne. Wreszcie fabryka jedzenia – zgodnie z wyjaśnieniem tłumacza chodzi o „duże zmechanizowane przedsiębiorstwo żywienia zbiorowego”. Nawigator czy bosman? A co z potrawami, którymi raczyli się biesiadnicy w Gribojedowie? Zubrik i karski również zaowocowały niezwykłą różnorodnością w przekładzie: od zubrika (danie z kawałków różnych mięs zapieczonych na małej patelni ze śmietaną i serem) przez gicz (tandem Lewandowska-Dąbrowski), sarninę (Drawicz), aż po ragout (Tur). Karski zaś to: rodzaj szaszłyka, szaszłyk kaukaski albo szaszłyk barani. O ile w tych przypadkach tłumacze starali się przybliżyć polskim czytelnikom istotę rosyjskich dań, stosując bardziej dla nas zrozumiałe odpowiedniki, o tyle wszyscy pozostawili oryginalny narzan, przydając tekstowi obcych realiów, gdyż chodzi po prostu o wodę mineralną. Dalej jest: „bosman Żorż”, „nawigator Żorż” i „szturman Żorż” – ponownie to samo, a jakże inne. Dlaczego? Szturman to rosyjski odpowiednik nawigatora, więc na tym poziomie kwestia sprowadza się do decyzji tłumacza: pozostawić rosyjskie słowo lub zastosować polski odpowiednik. Ale między bosmanem a nawigatorem jest już większa różnica. Nawigator to osoba odpowiadająca na statku za określanie jego położenia i wyznaczanie najlepszej drogi do celu, bosman zaś kieruje pracami pokładowymi. Wybór tłumacza zależy tu od tego, jak zinterpretuje on rolę postaci w sytuacji, gdy w tekście nie ma dość wskazówek. Nawigator brzmi bardziej kierowniczo, a bosman po prostu swojsko, a zarazem męsko, co przydaje bohaterce (Żorż to kobieta!) odpowiedniej aury, tak niezbędnej do jej działalności literackiej w obszarze „batalistycznych opowieści morskich”. I tutaj tłumacze się różnią: pierwszy uznał, że je produkowała, drugi, że tworzyła, a trzeci, że pisała. Podobne niuanse można by analizować w odniesieniu do „Figlów Korowiowa” (Tur), „Wygłupów Korowiowa” (Przebinda) i „Popisów Korowiowa” (Cichocki). A co z lokum, w którym rozgościła się świta Wolanda? Co jest słuszniejsze: „niedobre mieszkanie”, „nawiedzone mieszkanie” czy „feralne mieszkanie”? W powieściowym mieszkaniu nr 50 na ul. Sadowej „niedobrze” faktycznie mieszkał sam Bułhakow. Po rewolucji, gdy mieszkań brakowało, a do tego usiłowano wprowadzać idee życia kolektywnego, pokoje obszernego mieszkania zostały przydzielone różnym rodzinom, a wszyscy mieszkańcy dzielili kuchnię, łazienkę i korytarze. Dla Bułhakowa takie stadne, pozbawione prywatności życie, dzielone z kompletnie obcymi mu duchowo ludźmi, było męczarnią – wynalazkiem dobrym jedynie dla kogoś z piekła rodem, diabelskiego Wolanda, a przy tym postaci z krwi i kości. Z tego powodu „nawiedzone mieszkanie” sugerujące duchy i jakieś postacie niematerialne nie wydaje się wyborem zgodnym z intencją autora. Ale „feralne mieszkanie” jest jej blisko. Przykłady można mnożyć. Każdy naród ma własny językowy obraz świata, w którym odbija się jego kulturowo-historyczna specyfika. Tłumacz musi się zmierzyć z tymi wyzwaniami, ale zawsze ma świadomość, że nie jest to praca skończona. Lecz ma również satysfakcję, gdy „jego utwór” żyje w sercach czytelników i staje się częścią naszej narodowej kultury. Zachęcam do lektury „Mistrza i Małgorzaty” – wszystkich pięciu tłumaczeń. Bo to dobra książka. I czytając pięć tłumaczeń, mamy szansę nie tylko podziwiać wysiłek (ba! kunszt) translatorski kilku osób, zastanowić się, jakich wyborów sami dokonalibyśmy na ich miejscu, ale i przeżyć wielką duchową przygodę. Bożena Witowicz Autorka jest rusycystką, specjalizuje się w literaturze i historii XX w., głównie Rosji. Tekst publikujemy dzięki uprzejmości „Przegladu”
Powyższe studium powstało jako owoc długich, przeprowadzonych w latach 2017-2020, badań archiwalnych nad rękopisami i maszynopisami Mistrza i Małgorzaty, przechowywanymi w dwóch
Najlepsza odpowiedź Pierwszy raz czytałam "Mistrza i Małgorzatę" w przekładzie Lewandowskiej i Dąbrowicza, więc chyba dlatego opowiedziałabym się raczej za tym tłumaczeniem. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:44 sądzę że Irena Lewandowska, Witold Dąbrowski. sama zresztą czytałam ich tłumaczenie Annormal odpowiedział(a) o 13:53 Akurat jestem w trakcie czytania "Mistrza..." w przekładzie Lewandowskiej oraz Dąbrowskiego i bardzo mi się to tłumaczenie podoba. Jeśli zaś mogę przyłączyć się do dyskusji o okładkach, o wiele bardziej podoba mi się ta starsza, z kotem i mężczyzną, aniżeli ta nowsza, "ładniejsza", z głową kota. ;) blocked odpowiedział(a) o 22:37 To w którym użyto związku frazeologicznego "bujda na resorach". :D Uważasz, że ktoś się myli? lub
Biblioteka Mistrza i Małgorzaty. Uciekniemy jednak w dalszą część Sali Behemota. Na ścianie przeciwległej do witryn okiennych, znajduje się biblioteka Mistrza i Małgorzaty, a w niej ponad 2000 woluminów książek dostępnych dla Gości, którzy posiadają karty biblioteczne. Wśród książek – kanon literatury światowej i wiele
Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis Szatan we własnej osobie, ekscentrycznie ubrany Korowiow, gadatliwy kot Behemot , Asasello z kurzym udkiem w kieszeni marynarki i rudowłosa wiedźma Hella. Woland wraz ze swą świtą - dokona niemałego zamieszania, gdy pojawi się w Moskwie. Ale czego spodziewać się po kimś, kto jadł śniadanie z samym Immanuelem Kantem, choć ten gdy rozgrywa się akcja powieści - nie żyje od ponad stu lat? Chcesz dołączyć do tej kompanii? Uczestniczyć w wielkim diabelskim balu? A może przysłuchać się rozmowie Piłata z Jeszuą? W tej wielowymiarowej, tajemniczej powieści możliwe jest wszystko. Nawet szatan, który czyni dobro. Klienci, których interesował ten produkt, oglądali również: Dane szczegółowe Identyfikator produktu 817512 Tytuł Mistrz i Małgorzata w. rosyjska + słownik Autor Michaił Bułhakow Wydawnictwo Wydawnictwo ze słownikiem Język wydania rosyjski Język oryginału rosyjski Liczba stron 968 Data premiery 2018-07-04 Rok wydania 2018 Wymiary produktu [mm] 21 Okładka okładka miękka Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 89,00 zł Nasza cena 62,04 zł Recenzje Iwona " Mistrza i Małgorzaty" reklamować nie trzeba. Jest to po prostu klasyka. Te konkretne wydanie zasługuje na kilka dodatkowych słów. Bardzo ciekawym i pomocnym rozwiązaniem jest słownik użytych w powieści wyrazów. Umieszczony bezpośrednio na marginesie strony pozwala osobom posługującym się językiem rosyjskim w stopniu nie do końca płynnym na szybkie tłumaczenie. Jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę. Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 2. sierpnia, wt. — 3. sierpnia, śr. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej Produkty od Autora: Bestsellery Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów Upadek Mrocznego Rycerza. Batman Knightfall. Tom 2 Pucio na wsi. Ćwiczenia rozumienia i mówienia dla dzieci. Uczę się mówić Pakiet: Strefa przedszkolaka. Poziom B+ Sześciolatek Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja. Tom 4 Odkryć fizykę 1. Podręcznik ze zbiorem zadań dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Polityka prywatności Informujemy, iż w celu realizacji usług dostępnych w naszym sklepie, optymalizacji jego treści, dostosowania sklepu do Państwa indywidualnych potrzeb oraz personalizacji wyświetlanych reklam w ramach zewnętrznych sieci remarketingowych korzystamy z informacji zapis
Po raz pierwszy po rosyjsku powieść została opublikowana na przełomie 1967 i 1968 roku w miesięczniku "Moskwa". Polscy czytelnicy poznali ją rok później w przekładzie Ireny Lewandowskiej
@TheKruk666: Ja tak z natury raczej preferuje nowe tłumaczenia. Szczególnie przy "klasykach", bo te często są wydawane w tłumaczeniach z początku zeszłego wieku (wygasłe prawa autorskie), nierzadko niepełnych. I choć bardziej tyczy to autorów, że tak powiem młodzieżowych (Verne np.) to bodaj Bracia Karamazow Dostojewskiego w jednym z nowszych wydań mają niepełne tłumaczenie (╯°□°)╯︵ ┻━┻ W ogóle to trochę przykre jak niewielką uwagę przykłada się do tłumaczeń. Brakuje takich zestawień tłumaczeń jak zrobiła @rassvet, a często sami wydawcy nie informują czyje tłumaczenie wykorzystali (zazwyczaj świadczy to o starym tłumaczeniu). Ale też nie chce demonizować starych tłumaczeń. Wiele uzyskało status prawie kultowy ze względy na poziom i "barwę" (np. Hobbit Skibiniewskiej).
주제에 대한 기사 평가 nowy przekład mistrza i małgorzaty; Nowy przekład Mistrza i Małgorzaty – Nagroda Angelus „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa – nowe tłumaczenie z kluczem do zrozumienia powieści zapowiedziane na 26 października; Które tłumaczenie Mistrza i Małgorzaty warto wybrać?
utworzył o 14:58 odpowiedzi [8] Sortuj: AweA 15:07 Czytelniczka "Mistrz i Małgorzata" - miałam kupioną kiedyś tam w tłumaczeniu Drawicza i źle mi się to czytało, jakieś takie zgrzytliwe to było. Kupiłam w tłumaczeniu Jana Cichockiego i jestem bardzo zadowolona! Klimat jego tłumaczenia pięknie mi pasuje do książki. Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post Przekład "Gatsby'ego" pióra Dehnela zjechała porządnie inna rasowa tłumaczka: Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post Mistrz i Małgorzata Dąbrowskich jednak lepsze nie tylko od Drawicza ale i tłumaczeń późniejszych z roku 2016 i 2017. Nie wiem jaki jest cel zlecania tłumaczenia tej samej powieści innym osobom, jeśli to dawne tłumaczenie jest takie dobre, nastrojowe. Tym bardziej, że kolejne tłumaczenia nie powalają, absolutnie nie powalają. A już wydanie tłumaczenia z objaśnieniami to... Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej Ja tylko o "Władcy pierścieni" mogę się wypowiedzieć, bo z pozostałych czytałam tylko jedną i tylko raz, nie wiem nawet w jakim tłumaczeniu, dawno to było. Wychowałam się na tłumaczeniu Skibniewskiej i długo było ono dla mnie jedynym słusznym, jednak po przeczytaniu oryginału dopatrzyłam się w nim pewnych może nie błędów, ale na pewno niedokładności. Podobno tłumaczenie... Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej Magda 16:45 Czytelniczka Wielkiego Gatsby'ego czytałam w tym drugim tłumaczeniu (nie Dehnela) i muszę powiedzieć, że bardziej od samej historii podobał mi się język tej powieści. Z drugiej strony, chyba nawet w jakiejś opinii na LC (nie jestem pewna), przeczytałam, że to tłumaczenie Dehnela jest lepsze, bo bardziej oddaje klimat. Może jest w tym trochę prawdy - ja w trakcie swojej lektury jakoś nie... Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej Czytam teraz "Wielkiego Gatsby'ego" w tłumaczeniu Demkowskiej-Bohdziewicz i jak na razie, nie mam się do czego przyczepić. Miło się czyta ;) (z drugiej strony nie wiem, jednak jakie jest tłumaczenie Dehnela). Jeżeli chodzi o "Mistrza i Małgorzatę", to wydaje mi się, że lepszej jest tłumaczenie Lewandowskiej i Dąbrowskiego, a przynajmniej ja tak uważam. Całą lekturę... Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej Po pierwsze '"Władca pierścieni''. Lepiej czytać tłumaczenie Frąców czy Skibniewskiej? To trzecie odrzucam na wstępie. Po drugie ''Wielki Gatsby''. Czytałem go w przekładzie Dehnela. Chciałbym spytać, czy tłumaczenie Demkowskiej-Bohdziewicz jest lepsze? Po trzecie ''Mistrz i Małgorzata''. Lepsze Lewandowskiej i Dąbrowskiego, czy Drawicza? Uprzedzam, że sprawdzałem w... Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej Iwona 02:05 Czytelnik Drawicz nie umywa się do Lewandowskiej. Może dlatego, że przekład Lewandowskiej czytałam jako pierwszy i w nim się zakochałam. A tu ciekawy artykuł w temacie: Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post Aby napisać wiadomość zaloguj się
Gra aktorska super. Rock 05.02.2022 10:29. MISTRZ i MAŁGORZATA. ROCKOWY TEATR. Łódź, 04.02.2022. ARTKOMBINAT Scena Monopolis. MISTRZ i MAŁGORZATA. ROCKOWY TEATR - Bilety na koncert. Kup Bilet Online już teraz na biletyna.pl.
Nowe wydanie Mistrza i Małgorzaty to niewątpliwa perełka dla wszystkich miłośników literatury światowej. Trudno uwierzyć w to, że jest choćby jeden Czytelnik na świecie, który ani razu nie słyszał o tej niezwykłej powieści. Jej istnienie zawdzięczamy rosyjskiemu pisarzowi, Michałowi Bułhakowi. Dlaczego właśnie to wydanie powinno znaleźć się w domowej biblioteczce każdego maniaka literatury? Koniecznie czytajcie dalej, by dowiedzieć się więcej! Nowe wydanie Mistrza i Małgorzaty – wersja bez tajemnic Na początku warto wspomnieć fakt, że od pierwszego wydania książki, której tłumaczenie ukazało się w ocenzurowanej wersji, minęło już 50 lat. Tyle właśnie Czytelnicy musieli czekać, by ponownie móc zmierzyć się z tą historią. Tym razem jednak wypełnionej brakującymi elementami, bez cenzury. Najnowsze tłumaczenie tego światowego fenomenu zostało oparte na ostatecznej, szóstej wersji powieści, która powstała w latach 1938–1940. Nowego tłumaczenia na nasz rodzimy język podjął się Jan Cichocki. Jest on uczniem znakomitego literaturoznawcy prof. Iwana Owczarenki. Na koncie ma ponad 20 książek przełożonych z takich języków jak: rosyjski, bułgarski czy ukraiński. Dzięki swojej rzetelnej pracy i ogromnemu doświadczeniu uzyskał status jednego z najlepszych tłumaczy literatury słowiańskiej. Teraz jego talent Czytelnicy mają szansę podziwiać w najnowszym wydaniu Mistrza i Małgorzaty. Oto co do powiedzenia na temat tego projektu ma Marek Wawrzkiewicz, prezes Związku Literatów Polskich: Dzieło Michaiła Bułhakowa ma swoich zaprzysięgłych Czytelników wracających do niego wielokrotnie, lubujących się nie tylko jego wielowątkową akcją, wyrazistymi postaciami psychologicznymi bohaterów, niepowtarzalnymi klimatami i wątkami rodem z fantastyki, ale również bogactwem i maestrią słowa. Przekład ten więc stanie się dla nich okazją do porównań z poprzednimi. Wierzę też, że zdobędzie dla powieści nowych Czytelników. Pytanie o to, czy znacie tę powieść, wydaje się pytaniem retorycznym. Za to chętnie dowiemy się, jakie są Wasze przemyślenia na jej temat. Czy macie swój egzemplarz na półce? Jeśli z jakichś względów do tej pory nie mieliście jeszcze okazji zaopatrzyć się w tę ponadczasową powieść, teraz macie niepowtarzalną okazję! Najnowsze wydanie Mistrza i Małgorzaty znajdziecie tutaj. Gorąco polecamy!
RXmwL6S. 08jttb02ar.pages.dev/20108jttb02ar.pages.dev/5808jttb02ar.pages.dev/12408jttb02ar.pages.dev/18808jttb02ar.pages.dev/3108jttb02ar.pages.dev/37808jttb02ar.pages.dev/31408jttb02ar.pages.dev/18908jttb02ar.pages.dev/261
nowe tłumaczenie mistrza i małgorzaty